Dzień 5. Rabbuni!

Zaskoczeni! Nie…. , już chyba nie:) Po kilku dniach pobytu jesteśmy przygotowani na niespodzianki. Tak też było dzisiaj. Rano Jutrznia, śniadanie i wyjazd do Monasterów. No niby wszystko normalnie i tak miało być. Kiedy pierwsza grupa dotarła na miejsce okazało się, że druga jest zupełnie gdzieś indziej. Kierowcy zawieźli nas do klasztorów tylko, że różnych. Uśmiechnęliśmy się i postanowiliśmy, że zwiedzamy oddzielnie, a następnie wymienimy się informacjami i zdjęciami. Blog to dobre miejsce, w którym również możemy to zrobić:)

I tak: Emilia, Mateusz, Filip, Zosia, Ania i ja trafiliśmy do Monasteru w Montsameta, który jest oddalony o kilka kilometrów od Kutaisi. Klasztor został wzniesiony w VIII w. na pamiątkę wielkich gruzińskich watażków Dawida i Konstantyna. To oni zostali zabici przez Arabów dlatego, że nie wyrzekli się wiary. Od samego początku ludzie uważali ich za męczenników i tam znajdują się ich relikwie. Miejsce urokliwe, w górach itd…

Tuż przed wejściem do klasztoru zatrzymuje nas Pan, ubrany w ludową koszulę. Pyta się, czy jesteśmy Polakami, bo usłyszał nasz język. Często słyszymy to pytanie….. Oprócz niego było jeszcze dwóch jego kolegów, ubranych w takie same koszule. To muzykanci, którzy za drobną opłatą zaśpiewali nam dwa utwory: jeden patriotyczny, a drugi o miłości. Coś pięknego…

Natomiast: Ola, Andrzej, Kasia i Sebastian dotarli do średniowiecznego kompleksu klasztornego Gelati. Jest to jeden z pierwszych klasztorów w Gruzji, który został założony przez króla Gruzji Dawida IV w 1106 roku. To PERŁA i warto dodać, że klasztor został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1994 roku. Trochę im zazdrościmy, że nie zobaczyliśmy tego miejsca ale cieszymy się, że dzięki ich zwiedzaniu sami możemy poczuć ducha tego miejsca…

Po powrocie kawa i regeneracja sił w Mc.

ZATRZYMANIE przy JEZUSIE !!!!

Na dzisiaj zaplanowaliśmy Adorację Najświętszego Sakramentu w kaplicy Wspólnoty Stygmatystów. Dowiedzieliśmy się, że tutaj spotyka się miejscowa parafia, bo w całym mieście nie ma już innego katolickiego kościoła. Adoracja była przeplatana śpiewami, ciszą i medytacją nad słowami Ewangelii wg św. Marka, rodz. 10, 46-52, a więc spotkanie Jezusa z Bartymeuszem. Szybko doświadczyliśmy, że nie my zatrzymujemy się przy Jezusie, ale że to On zatrzymuje się przy nas. Niezwykłe jest odkrywanie, że Jezus jest Bogiem bliskim, a więź z Nim może być serdeczna i żywa, czego dowodem jest chociażby słowo: Rabbuni /Mój Nauczycielu/. Oj, dużo można pisać, ale najważniejsze jest to co dokonało się w naszych sercach:)

No i czekamy na ks. Dawida. Nie od tego momentu, ale od początku wyjazdu, bo wiedzieliśmy, że ma przyjechać dzisiaj. No i kolejna niespodzianka!!! Czekając na niego spotkaliśmy brata kamilianina – Gruzina, który mówi po POLSKU!!! TAK, TO PRAWDA!!! To był dla nas szok, oczywiście pozytywny. On trzy lata spędził w Polsce i nauczył się naszego języka. Niezwykłe spotkanie, z ogromna dawką humoru…

No i dotarł ks. Dawid. Wielka radość:) Poszliśmy razem także dzisiaj posmakować gruzińskich smakołyków. Pychota!!! Ola naprawdę wie jak znaleźć coś dobrego i niedrogiego. Później ks. Dawid został u Stygmatystów, a my wróciliśmy do Ośrodka. Eucharystia, a następnie już bez kolacji, bo się „troszeczkę” objedliśmy zakupy i pranie. Jutro niedziela. Czy coś nas zaskoczy? Jeśli tak to jesteśmy na to gotowi!!! Dziękujemy, że jesteście z nami:)

ks. Przemek


Komentarze

Jedna odpowiedź do „Dzień 5. Rabbuni!”

  1. Zobaczyć, że to Jezus zatrzymuje się przy mnie nie każdy potrafi… Chciałabym się tego też nauczyć …, a zwiedzanie klasztorów, w których modlą się do Boga przez setki chyba pokrzepia….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *